Owszem, doświadczyłam nowego... niestety chyba nie tego co oczekiwałam! Olbrzymia ilość osób (pielgrzymów) nie pozwoliła mi się skupić na tym co było istotne... Myślałam, że będę obserwatorem uczestniczącym czegoś naprawdę wyjątkowego... Przeliczyłam się... Mimo, że niektóre sceny były nad wyraz realistyczne, bez trudu rozdzielałam fikcję od rzeczywistości... Może nie jest mi to dane?? Rekompensata: miła podróż autokarem i piękne widoki:)
P.S. Zdegustowała mnie również akcja wody święconej (mała anegdota opowiedziana przez znajomą, która była kiedyś w sanktuarium, z którego woda miała owocować zdrowiem i potomstwem... po paru tygodniach okazało się, że jest w ciąży... z bliźniaczkami:P), którą można było napełniać ze studni za darmo... jednakże butelki do tej wody kosztowały dwa złote... Chyba tutaj czegoś nie rozumiem, ale globalizacja (może raczej komercjalizacja) dosięga już każdego kawałka naszego życia!