Cudownie spokojne miejsce, okolone tabliczkami "Pieczarki", gdzie nie było nikogo, niczego... i właśnie tak było najlepiej!
Rozklekotana łada dała radę zawieźć nas w to ustronne miejsce, oczywiście nie obyło się bez kłopotów i błagania "Karol, zrób coś!" Ale gdy już znaleźliśmy się na miejscu, namioty były rozstawione a humory alkoholowe dopisywały - raj! Istny raj:)