Lepiej nawiedzić Żywula w krainie jezior:P Znaczy się, ja nigdy nie wakacjowałam na mazurach dlatego dla mnie szokiem było, kiedy trzy dni z rzędu byłam nad innym jeziorem!! Udanie, udanie...
Ale trzeba przyznać, ze schabowe (czytaj piwa, mała anegdota, z której wyszło powiedzonko) już zaczynały gorzej smakować... Lecz za to były jeziora, słońce, kajaki, miłe, spokojne towarzystwo... No i nawet miałam własny pokój:) próbowano mnie również zindoktrynować na wegetarianizm, prawie byłam przekonana... Jednak czego serce nie czuje, tego rozum wykonywać nie będzie...
Wszystko co dobre musi się kończyć... więc... postanowiliśmy jeszcze trochę powędrować z Czarosławem, czyli moim ojcem (matka Tysia zarabiała w tym czasie dolary w Ameryce!)...