Rozpoczął się kolejny dzień, przepiękna sobota, więc postanowiliśmy iść nad pobliskie jeziorko... I po pierwsze do tego "pobliskiego" szło się zdecydowanie za daleko (ale ponownie uratował Żuberek:P), po drugie natomiast, słowo jezioro jest zbyt wyszukane dla tego zbiornika wodnego... oczywiście, to nie zmienia faktu, że było niesamowicie miło i przyjemnie... Myślałam nawet nad zabraniem szamponu do włosów, ale uczepiłam się myśli, że przecież w umywalce na stacji benzynowej też jest super:)
Pogoda zresztą nas rozpieszczała, było naprawdę niesamowicie cieplutko (co bardzo pomagało w nocy:P), no i to słoneczko, kiedy jesteś w lesie:) Rewelacyjne uczucie!
Na dodatek koncertowo zajebiście: Imprudence, Źmiaja, Indiga, Tavarysz Mauzer oraz Krama... No i zaczęły się "gwiazdy" Sjel, B:N (dla których w sumie pojechałam tam, bo był to jeden z niewielu zespołów których znałam znałam, a nie tylko słuchałam, poza tym byłam na ich koncercie , kiedy w Toruniu były dni białoruskie), Red Emprez, Drum Ecstasy (mam wrażenie, że to mnie ominęło, ale po rozmowach z innymi okazało sie, ze jednak byłam:P), IQ48 no i największa gwiazda wieczoru NRM (tutaj to już spałam na stojąco i nawet Pan Browarek nie pomagał...). Ale atmosferę stania i śpiewania (za duże słowo, ale trudno:P) pochłaniało się całym sobą, otaczała Cię z każdej strony i dodawała poweru:)
No i Białorusini sa niezwykle miłymi ludźmi:P