To przejście graniczne na zawsze pozostanie w mej pamięci. Pierwsza poza granice UE musiało być wyjątkowe:)
Pełna noc, zaspani ludzie, a tutaj wchodzi baba celnik (i wcale nie mówię tego ze złośliwością:P), taka dobrze zbudowana kobieta, która samym wyglądem wzbudzała respekt (może raczej strach)... Po czym przechodząc koło każdego z nas zaglądała bardzo uważnie w paszporty (pewnie oceniało kto na zdjęciu dobrze wyszedł), następnie wielkim narzędziem stemplującym (potężna maszyna)z niesamowitą siłą odciskała swe piętno na naszych papierach... Cóż za przeżycie?!